piątek, 7 lutego 2014

Motyle na nitce


NGC 6537 - przykład dwubiegunowej mgławicy planetarnej. Ostatnie obserwacje podobnych obiektów w pobliżu jądra galaktyki pokazują ich przyleganie do płaszczyzny galaktyki. NGC 6537 nie została objęta tymi badaniami. Źródło: ESO

6 lutego 2014

Współczesna astronomia ma problem z mgławicami planetarnymi (PN): grawitacja nie jest w stanie zrobić tego, co one robią.

Astronomowie wynaleźli rodzaj pseudo magnetyzmu, aby wyjaśnić dziury poznawcze. Ów pseudo magnetyzm jest zreifikowanym domniemaniem, które odcina się od prądów elektrycznych, wytwarzających rzeczywiste pole magnetyczne.

Wg powszechnie zaakceptowanej teorii PN powstają z gwiazd u kresu ich życia. Umierająca gwiazda "wydmuchuje" swoje zewnętrzne warstwy w otaczający ją "gaz" międzygwiezdny. Przewiduje się sferyczny bąbel rozrzuconych atomów, rozszerzający się w ośrodku o jeszcze większym rozrzucie atomów. Teoria każe nam wierzyć, że atomów tych wystarczy do utworzenia fali uderzeniowej w przestrzeni bliskiej próżni. Nie mamy sposobu, żeby przetestować to w laboratorium, ponieważ nie potrafimy wytwarzać tak wysokiej próżni.

Nadal jest to sferyczne. Teraz fale uderzeniowe w gęstym ośrodku mogą wszystko skomplikować. Ale PN wykazują kształty motyla lub klepsydry, zwłóknionej klepsydry, zwłóknionej i skręconej klepsydry. Nawet te, które wydają się kołowe, wykazują dowody na to, że są w istocie klepsydrowate, tylko widziane wzdłuż osi. Nie ma w nich nic sferycznego, nic losowego (jak w przypadku skomplikowanych fal uderzeniowych).

Aby zamienić sferyczny wydmuch w cylindryczny wybuch, musi zadziałać coś poza grawitacją. Ponieważ astronomowie niewiele wiedzą o magnetyzmie, nie licząc mitów (takich jak te, że pole składa się z "linii", które mogą być "wmrożone" i trwać się bez przyczyny), wyczarowują tą pseudo substancję, gdziekolwiek trzeba wyjaśnić trudności z grawitacją i gazami. A zatem zamrożony magnetyzm tworzy mgławice planetarne.

Ale nawet fantazja posiada swoje ograniczenia. Niedawne studia nad mgławicami planetarnymi blisko jądra galaktyki ujawniły, że ich osie są przyległe do płaszczyzny galaktyki. Przyleganie, które widzimy w przypadku tych dwubiegunowych mgławic, sygnalizuje coś dziwacznego, związanego z układami gwiazdowymi wewnątrz centralnego zgrubienia. wyjaśniał Brian Reers. Aby układać się tak, jak je widzimy, układy gwiezdne, które utworzyły te mgławice, powinny obracać się w osi prostopadłej do chmur międzygwiezdnych, z których powstały, co jest bardzo dziwaczne.

Albert Zijlstra, drug autor publikacji, w której doniesiono o odkryciu, powtarza zaskoczenie: Podczas, gdy jakiekolwiek przyleganie byłoby zaskoczeniem, jego obecność w zatłoczonym centralnym regionie galaktyki jest tym bardziej nieoczekiwane.

"Zaskoczenie" jest oczywiście eufemistycznym określeniem na "falsyfikację teorii".

W Elektrycznym Wszechświecie, gwiazdy formują się ze skurczu Bennetta na galaktycznym prądzie Birkelanda. Tam, gdzie koncentryczne tuby włókien w prądzie Birkelanda zaczynają być niestabilne, tuby ściskają się w kształt klepsydry. Ze skurczu tworzy się plazmoid - komórka plazmy otoczona warstwami podwójnymi, przypuszczalnie podobna do pioruna kulistego. Prąd przepływający przez skurcz zasila gwiazdę (jak bateria w obwodzie). Jeśli gęstość prądu zwiększy się odpowiednio, aby popchnąć plazmę do stanu żarzenia, kształt klepsydry (lub jego część o dostatecznej gęstości prądu) zacznie się świecić w paśmie widzialnym (prąd zawsze promieniuje radiowo oraz często w pasmie rentgena).

Blisko jądra galaktyki, prądy zaczynają się tłoczyć, w miarę, jak karmią się tym, co jest nazywane mechanizmem gęstego skupienia plazmy. Obecne tam PN powinny być bardziej równoległe do płaszczyzny galaktyki, niż w oddaleniu, gdzie prąd ma więcej miejsca na ewentualne zygzakowanie, w galaktycznym wyładowaniu.

Informacja prasowa wzmiankuje w końcowym dopisku, że Bardzo mało wiadomo o pochodzeniu i charakterystyce pola magnetycznego, obecnego w naszej galaktyce w jej młodym wieku...

W ramach kontrastu, kilku obecnych tam astronomów zawiodło w dokonaniu odpowiednich pomiarów. Halton Arp dumał kiedyś, że lepiej nie wiedzieć czegoś błędnego, niż wiedzieć setkę rzeczy poprawnych. Astronomowie lepiej by zrobili, gdyby swoje bardzo mało wiedzy na temat pola magnetycznego młodej galaktyki - swoje wierzenia, że jest ono zamrożone - zresetowali do "niczego".

Mel Acheson

Powiązane ogłoszenie prasowe:

Link do oryginału: http://www.thunderbolts.info/wp/2014/02/06/butterflies-on-a-string-2/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz