Ostatnie zdjęcie spokojnego Słońca z satelity Solar Dynamic Observatory (SDO), 25 marca 2013. Þrawa: ESA/NASA
5 września 2013
Słońce nie jest reaktorem fuzyjnym
W niedawnym Zdjęciu Dnia wzmiankowano, że plamy słoneczne nie są dobrze poznane przez astronomów. Co więcej, ich dziwaczne pola elektromagnetyczne nie są łatwe od wyjaśnienia przez modele aktywności słonecznej, bazujące na radialną emisję energii termonuklearnej. Słońce pokazuje, że w jego zachowaniu dominuje elektryczność i magnetyzm.
Niemal 70 lat temu, dr. C. E. R. Bruce zaproponował nową hipotezę dotyczącą Słońca. Będąc badaczem elektryczności, a zarazem astronomem, Bruce zasugerował, że Słońce jest zjawiskiem wyładowania elektrycznego:
„To nie zbieg okoliczności, że fotosfera posiada wygląd, temperaturę i spektrum łuku elektrycznego. Posiada ona taką charakterystykę, ponieważ jest łukiem elektrycznym, lub dużą ilością równoległych łuków. Łuk ten skutkuje szybkim neutralizowaniem nagromadzonego wokół ładunku kosmicznego. Nie jest zatem stabilnym wyładowaniem, przypomina raczej iskrzenie. Łuk stale więc pojawia się i znika. Pojawia się i trwa w postaci obserwowalnej granulacji powierzchni Słońca.” (Nowe podejście do fizyki i kosmologii, C. E. R. Bruce)
Lata wcześniej, Ralph Juergens napisał serię artykułów, głoszących pogląd, że Słonce nie jest izolowanym ciałem, lecz jest najbardziej aktywnym obiektem w Układzie Słonecznym - ognisko radialnego pola elektrycznego rozchodzi się niemal do drugiego układu gwiezdnego. Juergens był pierwszym, który włączył elektryczność Układu Słonecznego do obwodu galaktycznego i teoretyzował, że Słońce może być zasilane zewnętrznie.
Wg hipotezy elektrycznego Słońca, Słońce jest anodą, lub dodatnio naładowaną końcówką. Jak poprzednio wspomniano, katodą jest niewidzialna „katoda wirtualna”, zwana heliopauzą, na najdalszym limicie koronowego wyładowania Słońca, miliony kilometrów od jego powierzchni. Jest to warstwa podwójna, która izoluje komórkę plazmową Słońca.
W modelu Elektrycznego Wszechświata, różnica woltażu pomiędzy Słońcem a galaktyką, ma miejsce poprzez powłokę heliopauzy. Wewnątrz niej, słabe, stałe pole elektryczne, ze Słońcem w swoim centrum, jest wystarczające do podtrzymania wyładowania słonecznego. Widoczne komponenty wyładowania żarzeniowego występują nad powierzchnią Słońca warstwami.
W chromosferze, 500 km nad powierzchnią Słońca, jest najniższa temperatura: 4400K. Na szczycie chromosfery, 2200 km wyżej, temperatura wzrasta do 20 000K. Podskoczywszy do dziesiątków tysięcy kelwinów, powoli kontynuuje wzrost, osiągając 2 miliony kelwinów w koronie. Odwrotny gradient temperatury Słońca zgadza się z modelem wyładowania żarzeniowego, ale kłóci z modelem fuzji nuklearnej.
Odkrycie, że wiatr słoneczny ucieka z prędkością 400 do 700 km/s było zaskoczeniem dla teorii nuklearnej. W modelu grawitacyjnym, ciepło i ciśnienie promieniowania nie są wystarczające do wyjaśnienia, w jaki sposób cząstki wiatru słonecznego przyspieszają. Ponieważ nie są zasilane żadną rakietą, nie ma dla tego faktu żadnego wyjaśnienia.
Zgodnie z teorią Elektrycznego Słońca, pole elektryczne, ze Słońcem w centrum, powoduje ruch cząstek naładowanych: im większe przyspieszenie, tym silniejsze pole. Dodatnia otoczka w pobliżu anody (Słońca) przyspiesza jony dodatnie, szczególnie protony, formując wiatr słoneczny. Ale, jak wspomniano, międzyplanetarne pole elektryczne jest niezwykle słabe. Nie powstał pojazd kosmiczny, zdolny do zmierzeni woltażu na odległości 100m, ale wiatr słoneczny potwierdza istnienie słonecznego pola elektrycznego, wystarczającego do podtrzymania dryfu prądu przez układ Słoneczny. Wewnątrz heliopauzy, sugerowany prąd wystarcza do zasilenia Słońca.
Stephen Smith
Link do oryginału: http://www.thunderbolts.info/wp/2013/09/04/electric-sunbeams-2/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz